Pasta ze szprotek i białego sera

pasta z białego sera i szprotekChyba każdy ma takie ulubione od dzieciństwa potrawy czy produkty, na poły zakazane, a w każdym razie takie, których można było zjeść tylko troszkę, nigdy do syta. Groszek konserwowy, pasztet z puszki, keczup, grzybki w occie, małe korniszony, skondensowane mleko, vibovit w proszku, szprotki w oleju.

To wszystko  albo rzadko pojawiało się na stole, albo było nie do końca zdrowe dla dzieci, albo niezbędne do sałatki i można było dostać tylko łyżkę. Ale jak smakowało 🙂 .

pasta z białego sera i szprotek

Nieczęsto wracam do tych przysmaków, ale budzą mój sentyment. Co więcej, mimo tego, że bywają podejrzane, lekko sztuczne, zrobione z dziwnych składników – nadal uważam, że są pyszne.

Jedyną z tych potraw, którą jadam regularnie, są szprotki. Podwędzane, o lekko dymnym, goryczkowym smaku, rozpadające się na apetyczne wiórki. Bogate w zdrowe tłuszcze i wapń – można je jeść bez wyrzutów sumienia.

pasta z białego sera i szprotek

Ostatnio przerabiam je na pastę do kanapek – zmiksowane z białym serem i odrobiną soku z cytryny smakują świetnie. Na wierzch koniecznie trochę żywiołowego szczypioru albo drobno posiekanej ostrej cebuli.

Czytaj dalej

Najprostsze ciasto marchewkowe

ciasto marchewkowe

Ciasto marchewkowe należy do gatunku ciast awaryjnych – składniki każdy ma w szafce, robi sie je szybko, zawsze się udaje. Dobrze wyrasta, jest lekkie i puszyste, o delikatnie piernikowym charakterze, pachnące cynamonem. W moim wydaniu – niezbyt słodkie.

Dodatek marchewki sprawia, że jak na ciasto jest dość zdrowe – jest jej sporo, tyle, co mąki. Zresztą wcale nie nadaje ciastu marchewkowego smaku – widać tylko urocze, pomarańczowe przecinki.

ciasto marchewkowe

To bardzo codzienne ciasto – jeśli chcemy mu nadać nieco odświętny charakter, można dodać bakalii, a wierzch polać lukrem. Dobrze będzie też smakować z warstwą bitej śmietany na wierzchu (należy ją ubić i nałożyć na ciasto tuż przed podaniem).

Ciasto marchewkowe, przez to, że bardzo dobrze wyrasta, może czasem lekko popękać – mi to nie przeszkadza, dodaje mu rustykalnego charakteru. Dzięki marchewce długo zachowuje świeżość – po kilku dniach środek jest nadal puszysty i miękki, jedynie wierzch delikatnie twardnieje, robi się bardziej chrupiący.

Czytaj dalej

Mus czekoladowy

mus czekoladowy

Jeśli miałabym wybrać miesiąc w roku, który lubię najmniej, to byłby styczeń. Dzień jest krótki, na dworze zimno. Świąteczne zamieszanie zakończone, prezenty obejrzane, pierniczki zjedzone, choinka dogorywa. Jestem już nasycona przytulną stroną zimy – swetrami, herbatką, kocami. Do lutowych nart daleko, a o wiośnie można tylko pomarzyć.

Na takie styczniowe narzekania najlepsza jest czekolada. Najchętniej – w formie musu czekoladowego. Jest absolutnie dekadencki – słodki, głęboko czekoladowy, gładki, puszysty i sycący. Sycący tak bardzo, że po połowie miseczki niektórzy odpuszczają. Ci o wielkiej słabości do czekolady i słabej woli obiecują sobie, że kolejna łyżeczka będzie ostatnia i wylizują do czysta. Bardzo polecam do niego gorzką herbatę albo mocną kawę.

mus czekoladowy

Mus robimy z ciemnej czekolady – niektóre dzieci go nie lubią (u mnie jedno lubi, jedno nie). Dla nich można zamienić ciemną na mleczną, choć moim zdaniem to jest gorsza wersja.

Deser przygotowuje się bardzo łatwo i szybko. Nie należy się przejmować, jeżeli czekolada z koglem-moglem rozwarstwi się i będzie wyglądała na zważoną. Trzeba wymieszać masę łyżką, dodać spokojnie pianę z białek i delikatnie, ale dokładnie, wymieszać wszystko również łyżką (nie mikserem). Składniki ładnie się połączą i mus będzie idealny – mieszanie kończymy, kiedy masa jest ciemna i lśniąca.

mus czekoladowy

Można przygotować dzień przed podaniem (smaczny będzie przez kilka dni, ale po 2 dniach górna warstwa robi się bardziej zwarta).

Czytaj dalej

Krem z buraków z imbirem i miodem

krem z buraków z imbirem i miodem

Kocham tradycyjny, esencjonalny barszcz z czerwonych buraków. Nie zamieniłabym go na żaden inny – nie w czasie Wigilii. Ale w Święta można już poeksperymentować.

Na jeden z świątecznych dni proponuję barszcz w postaci kremu z upieczonych buraków, z dodatkiem odrobiny miodu, podbijającego jeszcze ich słodycz i imbiru, podkręcającego smak zupy, nadającego jej delikatną ostrość i egzotyczność.

Na wierzchu każdej porcji można ułożyć plasterek lekko podpieczonego koziego sera skropionego miodem – kozi ser pasuje do buraków, będzie odświętnie i idealnie pysznie.

krem z buraków z imbirem i miodem

Zupa jest elegancka, ale też dość swojska w smaku – bez obaw można ją zaserwować  członkom rodziny o bardziej tradycyjnych gustach. Przygotowuje się ją błyskawicznie (buraki można upiec dwa dni wcześniej), co w świątecznym okresie jest nie do przecenienia.

Czytaj dalej

Pasta z fasoli, czosnku i rozmarynu

Pasta z fasoli, czosnku i rozmarynu

Ostatnio rozejrzałam się po moim ulubionym warzywniaku i nie poczułam tego dreszczu, który czuję późną wiosną, latem, jesienią. Przez jakiś czas będzie cały czas to samo  – włoszczyzna, jarmuż, cytrusy, rzodkiewki, różne rodzaje sałat, jabłka. Nie ma porywających nowości, które właśnie teraz są doskonałe i zaraz ich nie będzie. Z całym spokojem przygotowuję więc kolejne danie z fasoli – nie trzeba się spieszyć i chwytać sezonowych warzyw i owoców. Te, które są, prędko nie uciekną.

Pasta z fasoli, czosnku i rozmarynu

Fasola świetnie nadaje się na pasty do chleba – to bardzo zdrowy zamiennik wędliny. Pasty są bardzo łatwe w przygotowaniu i bardzo zdrawdliwe – mieszanie z czymkolwiek nie zawsze sprzyja smakowi. W zasadzie im prościej, tym lepiej.

Dzisiejsza pasta jest zatem bardzo prosta – tylko fasola, czosnek, trochę oliwy, sól. I rozmaryn, z jego fantastycznym ostrym, letnim zapachem. Rozmaryn zawsze pachnie tak, jakby prażył się w słońcu. I za to go lubię.

Czytaj dalej