Makaron z sosem pomidorowym i klopsikami

Styczeń jest zawsze depresyjny. Choćby najpiękniej świeciło słońce (a nie świeci), choćby było śniegu po kolana (a nie ma). Dzień krótki, już po świętach, wiosny nie widać.

W taki czas trzeba się pocieszać, jak się da. Jeśli nie można wyjechać do ciepłych krajów, zawsze można zrobić sobie coś ciepłego i smakowitego na obiad. Makaron z sosem pomidorowym i klopsikami chociażby.

Nie jest to danie wytworne, ale jakże miłe, dobre i nieskomplikowane. W jednej ręce widelec, w drugiej książka, do popicia herbata albo nawet wino. Jakoś da radę przetrwać tę zimę.

Przepis należy traktować jako bazę – można zrezygnować z parmezanu w klopsikach (zastąpić go odrobiną tartej bułki), zamiast albo obok czosnku dodać do nich posiekaną natkę pietruszki. Do sosu dolać trochę wina albo wrzucić  zeszkloną cebulę. Mięso nie musi być wołowe – indyk albo wieprzowina też będą dobre. Każdy ma swoje ulubione klopsiki i ulubiony soso pomidorowy – ma być przyjemnie, po prostu.

 

Czytaj dalej

Mięsny sos z resztek świątecznych mięs

Resztki po Świętach są nieuniknione. Bardzo nie lubię ich wyrzucać, ale nie mam też ochoty dojadać.

Dobrym wyjściem jest zamrożenia (kapusta, pierogi, barszcz), albo przerobienie na zupełnie inne potrawy.

Ze świątecznych resztek mięsnych można zrobić gulasz albo, jeśli mięso się rozpada (jak u mnie – użyłam wołowiny z rosołu), sos do klusek śląskich lub makaronu.

Mięso, pieczone lub z rosołu, kroimy i podsmażamy – potrzeba trochę dodatkowego tłuszczu, takie kilkudniowe mięso jest zazwyczaj trochę suche. Dodajemy czosnek lub cebulę, rosół, trochę pomidorowego przecieru. Zawsze dobrze zrobi odrobina wina z niedopitej butelki, zioła, suszony grzybek. I solidne doprawienie pieprzem i papryką. Nie trzeba go długo dusić – mięsa nie są surowe, pół godziny dla połączenia smaków wystarczy.

Taki sos (gulasz) jest bardzo smaczny, pozwala też uniknąć wyrzutów sumienia związanych z wyrzucaniem jedzenia.

Czytaj dalej

Tacos z wołowiną

Meksykańskie tacos to takie łatwe danie, comfort food dla wszystkich. Nie znam nikogo, kto by ich nie lubił. Tym bardziej, że można je nadziać czym kto chce – tak jak pierogi czy naleśniki. Tutaj bazę stanowi miękka tortilla, czasem usmażona (wtedy tacos mają postać dużych, chrupiących nachosów) – obydwie wersje są świetne.

Można w nie włożyć różne rodzaje mięsa, ryby, owoce morza. Przeróżne warzywa, fasolę, ser. Sosy jakie dusza zapragnie – ostre salsy, łagodne pomidorowe, śmietanę, guacamole. Zawsze kolendrę (chyba że ktoś jej nie lubi 🙂 ) i sok z limonki.

Najlepsze tacos jadłam w San Diego, w małym barku z długaśną kolejką. To prawie Meksyk, więc zakładam, że w miarę klasyczne. Moje ulubione ze smażoną ośmiornicą, miękką i lekko chrupiącą zarazem. Bajeczne.

Dziś proponuję jednak takos z szarpaną wołowiną – aromatyczną i pyszną, bardziej uniwersalną (nie wszyscy jedzą ośmiornice), łatwiej dostępną. Do tego pomidorowa sałatka pico de gallo, czerwona, pikantna fasola, plastry awokado, kolendra i limonka. Różne smaki, różna tekstura, wszystko razem smakuje świetnie.

Pracochłonne, ale łatwe, wszystko można przygotować wcześniej. Można też użyć gotowych tortilli – nie są aż tak pyszne, jak domowe, ale też dobre.

Danie raczej na niezobowiązujące okazje – nie da rady zjeść takos w sposób wytworny. Ale co tam.

Czytaj dalej

Wołowina szarpana

SONY DSC

Wołowina jest dobra w każdej postaci. To chyba jedyne mięso, które jest apetyczne również na surowo. Kiedy widzę ładny, ciemnoróżowy kawałek polędwicy, myślę o carpaccio, krwistym steku, tatarze.

Przetworzona jest równie pyszna. To ona sprawia, że nie jestem wegetarianką 🙂

Podstawową zasadą w przypadku wołowiny jest czas obróbki – albo bardzo, bardzo krótki, albo bardzo długi. Tylko wtedy będzie soczysta i miękka, śreniodługo smażona czy pieczona wołowina jest twarda i niezjadliwa.

Długi czas jest niezbędny do przygotowania dzisiejszej wołowiny szarpanej. Ładny (albo i nie) kawałek mięsa marynuje się w przyprawach i oliwie i piecze przez kilka godzin w niskiej temperaturze. Mięso pięknie pachnie, intensywnie i lekko (ale bardzo lekko) słodkawo smakuje i jest tak miękkie, że dotknięte widelcem rozpada się na pojedyncze włókna (stąd nazwa).

Używam go do meksykańskich takos, ale świetne jest też po prostu do burgerów lub kanapek – bułka napchana szarpaną wołowiną, z dodatkiem musztardy i kiszonej kapusty to kanapkowe mistrzostwo.

Czytaj dalej

Najprostsza lasagne

Do tej pory robiłam lasagne w sposób jak najbardziej klasyczny – sporo sosu beszamelowego, pokrywającego kolejne warstwy makaronu, bogate wołowe ragu z dodatkiem wątróbek, warzyw, wina. Moim zdaniem jest pyszna, zdaniem moich dzieci – niekoniecznie.

Ostatnio uprościłam przepis. Ragu jest łagodniejsze, z mięsa wołowo-wieprzowego, zrezygnowałam z wątróbek (dających gorzkawy, wytrawny posmak) i boczku. Zamiast beszamelu – tarta mozarella (taka do pizzy; musi być dobrej jakości, po rozpuszczeniu nie powinien z niej ciec tłuszcz ani woda – ja używam Galbani, bardzo dobra jest też Apetina, całkiem niezła ta z Biedronki). I tylko na wierzchu.

Takie były oczekiwania mojej córki, która jadła podobną lasagne mamy koleżanki. Czas przygotowania jest krótszy, a lasagne – no cóż, bardzo smaczna 🙂 A nawet smaczniejsza niż moja. Polecam zwłaszcza na zimne dni.

Lasagne to dość pracochłonne danie, w tej wersji jednak nie aż tak bardzo. Sos pomidorowy można zrobić dzień, a nawet dwa dni wcześniej – wtedy, kiedy mamy czas.

Można też uniknąć wcześniejszego obgotowywania gotowych płatów lasagne, które niekiedy pozostają twarde nawet po upieczeniu. Ja zawsze przygotowuję lasagne trochę wcześniej (1-2 godziny przed pieczeniem) – płaty ciasta nasiąkają lekko sosem pomidorowym i miękną, po upieczeniu mają idealną twardość.

Ważne jest też, żeby na ostatnich płatach ciasta rozprowadzić sos pomidorowy – jeśli tylko posypiemy je serem, brzeżki mogą pozostać lekko suche (jak na moim zdjęciu).

Czytaj dalej