Pikantna sałatka z młodej cukinii, ziemniaków i chili

W letnim jedzeniu najważniejszy jest dobry, uczciwy produkt. W zimowych daniach łatwiej ukryć coś drugiej jakości (choć nie świeżości) – trochę gorsze mięso czy warzywa nieźle się sprawdzą w długo duszonych gulaszach, zawiesistych zupach, lasaniach.

Latem gotowanie jest szybkie. Jeśli już mamy świetne składniki, wystarczy minimum obróbki, odrobina przypraw. Nie warto ich psuć zbyt skomplikowanymi przygotowaniami. Tak jak w lubianej prawie przez wszystkich włoskiej kuchni – tylko kilka produktów, za to wybornych i sezonowych, prosty przepis.

Teraz jest właśnie sezon na młodą cukinię, warzywo przez większość roku właściwie niedostępne. Niewiele dłuższe i grubsze od palca cukinie smakują zupełnie inaczej, niż te duże. Są chrupiące, jędrne, delikatne, bardziej wyraziste. Najczęściej przesmażam je na oliwie z listkami szałwii. Taka cukinia jest świetna na zimno i na ciepło, jako samodzielne danie, dodatek do mięsa lub makaronu.

Dziś  jednak dla odmiany pikantna sałatka z młodej cukinii, młodych (a jakże) ziemniaków, czosnku, chili i natki. Przygotowuje się ją błyskawicznie – ziemniaków nie obieram, w czasie, kiedy się gotują, podsmażam cukinię z chili i czosnkiem. Niezbędny jest dodatek octu winnego i soku z cytryny – sałatka powinna być wyrazista, ostro-kwaśna, idealna na upał. Pasuje do niej zimny szprycer 🙂

Czytaj dalej

Pieczarki smażone z brokułem i chili

Im dłużej trwa zima, tym większą mam ochotę no kolorowe warzywa i owoce. Już nie na rozgrzewające gulasze, lasanie, zapiekanki, ale na coś świeżego i lekkiego, pełnego witamin. Coś wiosennego w duchu.

I nie mam tu na myśli bladych, podejrzanych truskawek, które można kupić nawet w lutym, czy jeszcze bledszych pomidorów. Wykorzystuję raczej warzywa, które teraz są ciągle dobre, dynię, brokuły, kapustę. I mrożonki. Do tego czosnek, energetyczne ostre papryczki, moje ulubione brązowe pieczarki, orzechy, fasola.

Przygotowane najprościej na świecie – krótko smażone na odrobinie oliwy, chwilkę podduszone – nadają się jako dodatek do makaronu lub ryżu albo po prostu z kawałkiem dobrego pieczywa. Taki obiad, choć sycący, jest lekki, zdrowy i smaczny, człowiek ma po nim dużo więcej wigoru, niż po nieśmiertelnym kotlecie.

Żeby sprawił prawdziwą przyjemność, musi być dobrze przyprawiony – nie żałujmy ulubionych ziół, pieprzu, czosnku i chili. Warzyw nie należy też za długo smażyć – mają zachować chrupkość i kolor.

Czytaj dalej

Pikantna zupa z pieczonej marchwi z chili, czosnkiem i cytryną

Marchewka jest nieoceniona – zdrowa, tania, delikatna, słodka. Smakuje dzieciom, dorosłym już mniej.

Ja marchewkę lubię. Długo znałam ją w wersji łagodnej, jako soczystą surówkę, świeżo wyciskany sok, gotowaną z groszkiem i odrobinę masła jarzynkę do obiadu. Jakiś czas temu odkryłam jednak marchewkę wytrawną. Przede wszystkim – pieczoną. Jej smak jest głębszy, słodycz bogatsza, przydymiona. Taką marchewką można się bawić, zmienia smak w zależności od dodatków. Można dodać rozmaryn, trochę miodu, kumin, sok pomarańczowy. Upiec razem z pietruszką, selerem, batatem.

Będzie świetna jako dodatek do obiadu, można z niej zrobić pastę do chleba, dodać do makaronu.

Można zrobić też zupę. Z dodatkiem chili, skórki cytrynowej i czosnku będzie słodko-pikantna, świeża, rozgrzewająca. Bardzo gęsta – z grzanką wystarczy za cały obiad. Aby była jeszcze pyszniejsza, dodaję do niej podprażone płatki migdałowe i chipsy z szynki parmeńskiej.

Czytaj dalej

Tacos z wołowiną

Meksykańskie tacos to takie łatwe danie, comfort food dla wszystkich. Nie znam nikogo, kto by ich nie lubił. Tym bardziej, że można je nadziać czym kto chce – tak jak pierogi czy naleśniki. Tutaj bazę stanowi miękka tortilla, czasem usmażona (wtedy tacos mają postać dużych, chrupiących nachosów) – obydwie wersje są świetne.

Można w nie włożyć różne rodzaje mięsa, ryby, owoce morza. Przeróżne warzywa, fasolę, ser. Sosy jakie dusza zapragnie – ostre salsy, łagodne pomidorowe, śmietanę, guacamole. Zawsze kolendrę (chyba że ktoś jej nie lubi 🙂 ) i sok z limonki.

Najlepsze tacos jadłam w San Diego, w małym barku z długaśną kolejką. To prawie Meksyk, więc zakładam, że w miarę klasyczne. Moje ulubione ze smażoną ośmiornicą, miękką i lekko chrupiącą zarazem. Bajeczne.

Dziś proponuję jednak takos z szarpaną wołowiną – aromatyczną i pyszną, bardziej uniwersalną (nie wszyscy jedzą ośmiornice), łatwiej dostępną. Do tego pomidorowa sałatka pico de gallo, czerwona, pikantna fasola, plastry awokado, kolendra i limonka. Różne smaki, różna tekstura, wszystko razem smakuje świetnie.

Pracochłonne, ale łatwe, wszystko można przygotować wcześniej. Można też użyć gotowych tortilli – nie są aż tak pyszne, jak domowe, ale też dobre.

Danie raczej na niezobowiązujące okazje – nie da rady zjeść takos w sposób wytworny. Ale co tam.

Czytaj dalej

Pico de gallo czyli meksykańska salsa z pomidorów

Pico de gallo to salsa, którą Meksykanie dodają niemal do wszystkiego. Prócz deserów może.

Składa się z drobno posiekanych pomidorów, cebuli i ostrej papryczki (w Meksyku jalapeno, ale ja zwykle używam łatwiej dostępnej chili), zalanych sokiem z limonki, z dodatkiem sporej ilości świeżej kolendry.

Ma bardziej konsystencję sałatki niż płynnego sosu, dlatego świetnie nadaje się nie tylko do nachos, ale i do innych potraw, z których dodatki nie powinny raczej wypływać (niezastąpiona w takos, czyli miękkich tortillach napełnionych różnościami).

Salsa jest wyrazista, bardzo świeża i nieco (lub bardzo) ostra. Jak zwykle przy tak prostych przepisach, kluczowa jest jakość składników – dojrzałe, słodkie pomidory i świeża kolendra. Jeśli sezon na dobre pomidory się skończył, lepiej wybrać małe (np. truskawkowe) – w zimie to one są o wiele smaczniejsze i bardziej aromatyczne.

Wbrew pozorom salsa jest trwała (to zasługa soku z limonki), można ją przygotować kilka godzin przed podaniem – warzywa na pewno nie zwiędną, a smaki ładnie się przegryzą.

Czytaj dalej