Szybki wigilijny barszcz z suszonych buraków

barszcz z suszonych buraków

Bardzo łatwy i bardzo szybki. Ponieważ używamy suszonych buraków – odpada cała mordęga z obieraniem i krojeniem. A palce nie nabierają eleganckiego buraczkowego koloru :).

To, że szybko się go przygotowuje, nie oznacza, że jest byle jaki. Wprost przeciwnie – ma głęboką barwę i esencjonalny smak. Ma w sobie delikatną słodycz buraków, wyczuwalną nutkę grzybową, zapach majeranku. Jest idealny – żadnej taniej, kwaskowatej podróby, żadnego dolewania specjałów z torebek.

barszcz z suszonych buraków

W niczym nie ustępuje barszczowi z buraków świeżych, a bije go na głowę czasem potrzebnym na przygotowanie.

Można go zrobić na dwa dni przed podaniem.

Czytaj dalej

Pikantna zupa dyniowa

pikantna zupa dyniowaZupa dyniowa dostarcza pożądanego ciepła jesienią. Zazwyczaj robię ją bardzo prosto, z dodatkiem gałki muszkatołowej. Jednak dla wyjątkowo zmarzniętych najlepsza będzie zupa dyniowa z ostrą papryczką chili i imbirem. Kiedy jest szczególnie lodowato i nieprzyjemnie – doprawiam ją jeszcze ostrym sosem, zrobionym ze zmiksowanych papryczek, bułki i oliwy. Wystarczy miska zupy z dodatkiem łyżeczki tego sosu i grzanka z ciemnego chleba, a krew zaczyna krążyć szybciej.

Zupa nie jest bardzo piekąca – to tylko delikatna pikantność, jeśli któś lubi ostre potrawy, może zwiększyć ilośc papryczek w zupie, posypać ją posiekanym chili albo dodać więcej sosu.

pikantna zupa dyniowa

Czytaj dalej

Zupa dyniowa z gałką muszkatołową

zupa dyniowa z gałką muszkatołową

Dynia to odkrycie sprzed kilku lat. W moim domu nie jadło jej się nigdy, ale to nigdy. Dyniowe pestki owszem. Wracając ze szkoły kupowałyśmy z dziewczynami  pomarańczowe półksiężyce i wydłubywałyśmy pestki z grubych, mięsistych skorupek. Reszta lądowała w koszu.

I wreszcie jakiś czas temu, już dorosła, spróbowałam zupy dyniowej u koleżanki. Była pyszna. Potem upiekłam kawałki dyni. Potem zrobiłam tartę z dynią. Zakochałam się. Dynia jest delikatna, aksamitna, ma w sobie dużo słodyczy, ale i dymny posmak, który tę słodycz unieszkodliwia. Można zrobić z niej niemal wszystko – zupy, nadzienia do pierożków, zapiekanki, słodkie przetwory, tarty, ciasta. Jest treściwa, a jednocześnie zaskakująco mało kaloryczna. To miłe u progu jesieni, po rozpasanym kulinarnie lecie.

zupa dyniowa z gałką muszkatołową

Zupa, na którą podaję przepis, towarzyszy mi przez całą jesień, jem ją na okrągło, jak gazpacho latem. Sycąca, rozgrzewająca, aromatyczna dzięki dodatkowi gałki muszkatołowej. Gładka, kremowa, pyszna, a przy tym banalnie prosta i błyskawiczna w przygotowaniu. Posypana kontrastującymi z nią chrupiącymi pestkami. Moja ulubiona.

Najczęściej używam do niej dyni odmiany hokkaido (to te małe ciemnopomarańczowe). Powodem jest czyste lenistwo – hokkaido nie trzeba obierać ze skórki. Każda inna odmiana dyni też będzie dobra (smak i kolor zupy będą troszkę inne).

Czytaj dalej

Gazpacho

gazpacho

Kiedy nadchodzą upały, a pomidory są już w pełni dojrzałe i pachnące słońcem, mogłabym się odżywiać wyłacznie gazpacho. To chłodnik zrobiony ze zmiksowanych warzyw i oliwy, świeży, pyszny, lekki i pożywny zarazem. Bardzo sezonowy – w Polsce dobry tylko pomiędzy połową lipca a końcem września, kiedy pomidory są najlepsze, a papryka najsłodsza.

Zachwyciłby każdego dietetyka. Zawiera w sobie mnóstwo warzyw (pomidory, papryka, ogórki, czosnek), odrobinę octu winnego dla zaostrzenia smaku, sporo oliwy dodającej gładkości i pełni, chleb, który zagęszcza i łagodzi świeżą i surową ostrośc warzyw.

Gazpacho można przygotować z  warzyw czerwonych (jak w moim przepisie), ale można też użyć pomarańczowych (pomidory i papryka), zielonych lub żółtych. Można zmiksować je na gładki krem, albo pozostawić lekko grudkowatą konsystencję (takie lubię najbardziej). Niektórzy kroją je w drobną kostkę – takie gazpacho to rodzaj salsy.

Czasem podaję je z dodakiem drobniutko posiekanych warzyw (papryka, szczypior, ogórek – każdy rodzaj w oddzielnej miseczce) i małych grzanek z pszennego chleba. Goście sami nakładają sobie dodatki do talerzy z zupą. Przeważnie jem je jednak tylko z  przypieczonymi kromkami chleba polanymi dobrą oliwą.

gazpacho

Wśród tych wielu wersji i możliwości jedno jest pewne – gazpacho musi być porządnie schłodzone. Najlepiej zrobić je co najmniej kilka godzin przed podaniem i trzymać w lodówce. Jeżeli nie ma na to czasu – można je zmiksować przed jedzeniem z kilkoma kostkami pokruszonego lodu.

Czytaj dalej

Boćwina czyli botwinka

botwinka
Są warzywa i owoce, które można jeść tylko przez kilka tygodni w roku. Szparagi, truskawki, czereśnie, młode ziemniaki. I oczywiście botwina – maleńkie buraczki i świeże buraczane listki.

Listki czasem pojawiają sie poza sezonem – malutkie, delikatne, w schludnych pudełeczkach. Nadają się na sałatki, ale nie o to chodzi. Botwinka w sezonie jest bujna i wesoła, wiechciowata. Można z niej zrobić wszystko – chłodnik, tartę, risotto i sto innych dań. Ale zacząć trzeba od zupy – pełnego liści barszczu, lekko zakwaszonego, zabielonego śmietaną, posypanego koperkiem i młodym, ostrym, solidnym  szczypiorem (nie żadnym zimowym delikatnym szczypiorkiem).

Taką zupę u mnie w domu nazywało się po prostu „botwinka” albo „boćwina”. Podaje się ją z młodymi ziemniaczkami posypanymi koperkiem, serwowanymi na oddzielnym talerzu. Kto lubi, może je wrzucić do zupy.

Czytaj dalej