Kiedy nadchodzą upały, a pomidory są już w pełni dojrzałe i pachnące słońcem, mogłabym się odżywiać wyłacznie gazpacho. To chłodnik zrobiony ze zmiksowanych warzyw i oliwy, świeży, pyszny, lekki i pożywny zarazem. Bardzo sezonowy – w Polsce dobry tylko pomiędzy połową lipca a końcem września, kiedy pomidory są najlepsze, a papryka najsłodsza.
Zachwyciłby każdego dietetyka. Zawiera w sobie mnóstwo warzyw (pomidory, papryka, ogórki, czosnek), odrobinę octu winnego dla zaostrzenia smaku, sporo oliwy dodającej gładkości i pełni, chleb, który zagęszcza i łagodzi świeżą i surową ostrośc warzyw.
Gazpacho można przygotować z warzyw czerwonych (jak w moim przepisie), ale można też użyć pomarańczowych (pomidory i papryka), zielonych lub żółtych. Można zmiksować je na gładki krem, albo pozostawić lekko grudkowatą konsystencję (takie lubię najbardziej). Niektórzy kroją je w drobną kostkę – takie gazpacho to rodzaj salsy.
Czasem podaję je z dodakiem drobniutko posiekanych warzyw (papryka, szczypior, ogórek – każdy rodzaj w oddzielnej miseczce) i małych grzanek z pszennego chleba. Goście sami nakładają sobie dodatki do talerzy z zupą. Przeważnie jem je jednak tylko z przypieczonymi kromkami chleba polanymi dobrą oliwą.
Wśród tych wielu wersji i możliwości jedno jest pewne – gazpacho musi być porządnie schłodzone. Najlepiej zrobić je co najmniej kilka godzin przed podaniem i trzymać w lodówce. Jeżeli nie ma na to czasu – można je zmiksować przed jedzeniem z kilkoma kostkami pokruszonego lodu.
Czytaj dalej →