Pikantna zupa dyniowa

pikantna zupa dyniowaZupa dyniowa dostarcza pożądanego ciepła jesienią. Zazwyczaj robię ją bardzo prosto, z dodatkiem gałki muszkatołowej. Jednak dla wyjątkowo zmarzniętych najlepsza będzie zupa dyniowa z ostrą papryczką chili i imbirem. Kiedy jest szczególnie lodowato i nieprzyjemnie – doprawiam ją jeszcze ostrym sosem, zrobionym ze zmiksowanych papryczek, bułki i oliwy. Wystarczy miska zupy z dodatkiem łyżeczki tego sosu i grzanka z ciemnego chleba, a krew zaczyna krążyć szybciej.

Zupa nie jest bardzo piekąca – to tylko delikatna pikantność, jeśli któś lubi ostre potrawy, może zwiększyć ilośc papryczek w zupie, posypać ją posiekanym chili albo dodać więcej sosu.

pikantna zupa dyniowa

Czytaj dalej

Pieczona papryka

pieczona papryka

Surowa papryka ma swój urok – jest soczysta, słodkawa, chrupiąca. Ale wszystkie jej prawdziwe zalety ujawniają się po upieczeniu – głęboki smak, mięsista faktura, przydymiona słodycz. Warunkiem sukcesu jest dobra jakość papryki – powinna być ciemnoczerwona i gruba, jasne o cienkich ściankach się nie nadają.

Upieczone strąki, polane oliwą, wytrzymają w lodówce do tygodnia. Można jeść ją w takiej najprostszej postaci (z odrobiną pieprzu i ew. listków tymianku), samą albo jako dodatek do kanapki, ale można też wyczarować z niej tysiąc innych dań.

pieczona papryka

Z odrobiną natki pietruszki i octu balsamicznego, pokrojona w cienkie paski, sprawdzi się jako obłożenie do grzanek. Z dodatkiem czosnku pokrojonego w przezroczyste plasterki, posypana kruszoną fetą będzie doskonałą sałatką. Można ją zmiksować  i potraktować jako sos. Stanowi też świetną bazę zup kremów – np. połączona z uduszonymi pomidorami, z tymiankiem i czosnkiem.

Póki sezon na paprykę, pieczmy ją i przerabiajmy na różne cuda.

Czytaj dalej

Tort malinowy

tort malinowy

 Lekki, delikatny i niezbyt słodki, pełen malin. Maliny są w nim wszędzie – w kremie przedzielającym dwie warstwy biszkoptu, w postaci glazury pokrywającej górny biszkopt, wreszcie jako dekoracja, oprószone cukrem pudrem.

Najważniejsza jest właśnie malinowa glazura. Jest gładka, lśniąca, ciemnoczerwona, bardzo esencjonalna. Zrobiona z przetartych malin. Lekko kwaskowa, przełamuje słodycz ciasta. Tort wygląda dzięki niej bardzo dekoracyjnie.

tort malinowy

Nie lubię nadmiaru kremu, dlatego też masa z mascarpone i bitej śmietany z malinami stanowi tylko jedną warstwę. Nie posmarowałam nią boków, tort jest więc, nietypowo dla tortów, otwarty – widać warstwę białego kremu z rządkami malin. Dzięki temu nie jest może perfekcyjnie gładki i równy, ale ma domowy, trochę niedbały urok.

tort malinowy

Ponieważ tort nie ma w sobie zbyt dużo kremu, aby nie był suchy, należy go nasączyć. Świetnie sprawdza się cointreau albo inny likier pomarańczowy wymieszany z sokiem cytrynowym i wodą, fajnie podkreśla smak malin. Jeżeli nie mamy likieru albo robimy wersję dla dzieci – doskonały bedzie sok z pomarańczy.

Tort wydaje się dość pracochłonny, ale to tylko pozory. Najlepiej (dla smaku, faktury i komfortu pracy) podzielić jego przygotowanie na trzy dni. Pierwszego dnia wieczorem upiec biszkopt, drugiego dnia wieczorem przełożyć go kremem i pokryć glazurą, a trzeciego dnia, tuż przed podaniem, udekorować malinami i płatkami migdałowymi.

Czytaj dalej

Galaretka malinowa

galaretka malinowa

Pyszna, delikatna galaretka o bardzo intensywnym smaku malin. Niezbyt słodka (ale jednak słodka). Smakuje nawet owocowym niejadkom – świetny sposób na przemycenie witamin.

Używam do niej minimalnej ilości składników – tylko malin, cukru i odrobiny żelatyny. Nie jest idealnie przezroczysta, jak galaretki ze sklepu – zrobiona jest z malin przetartych przez sito, są w niej więc mikroskopijne drobiny miąższu (to nie jest kategoria „gluty”, nielubiana przez niektóre dzieci, drobinki są właściwie niewidoczne) – ale gładka i wygląda pięknie. Jest przy tym o wiele smaczniejsza (sprawia przyjemność również dorosłym) i zdecydowanie zdrowsza.

galaretka malinowaPodaję ozdobioną listkami mięty. Można udekorować bitą śmietaną.

Można ją spokojnie przygotować dzień-dwa dni przed podaniem.

Czytaj dalej

Ciasto drożdżowe ze śliwkami i skórką cytrynową.

ciasto drożdżowe ze śliwkami i skórką cytrynową

Ciasto drożdżowe ma magiczne właściwości – dodaje otuchy w chłodne dni, otula wspomnieniami babcinych kuchni (w moim przypadku – kuchni mamy, przepis na ciasto bez dodatków pochodzi od niej), uwodzi domowym, ciepłym  zapachem. Powinno być miękkie, puszyste, ale jednocześnie przyjemnie klejące, długo zachowujące świeżość.

Ciasto, które dziś proponuję, jest bardzo dobre nawet bez dodatków. Takie właśnie miękkie i lekko lepiące, dobrze wyrośnięte. Świeże jest doskonałe, z mlekiem lub kefirem, ale świetne też jako przypieczona w tosterze grzanka z powidłami.

Można je ubogacić, jak ja to zrobiłam – dodałam sezonowe śliwki węgierki i podkręciłam lekko szczypiącą, kandyzowaną skórką cytryny. Takie jest jeszcze pyszniejsze.

ciasto drożdżowe ze śliwkami i skórką cytrynowąciasto drożdżowe ze śliwkami i skórką pomarańczową

Ciasto jest dość rzadkie – można je wyrabiać mikserem (to jego jedyna wada – nie ma czarów z ugniataniem, kiedy lepka breja zamienia się w elastyczną i idealnie odchodzącą od palców masę). Ma w sobie dość dużo cukru, ale proponuję zachować podane proporcje – wcale nie jest za słodkie.

ciasto drożdżowe ze śliwkami i skórką cytrynową

Czytaj dalej