Krem z buraków z imbirem i miodem

krem z buraków z imbirem i miodem

Kocham tradycyjny, esencjonalny barszcz z czerwonych buraków. Nie zamieniłabym go na żaden inny – nie w czasie Wigilii. Ale w Święta można już poeksperymentować.

Na jeden z świątecznych dni proponuję barszcz w postaci kremu z upieczonych buraków, z dodatkiem odrobiny miodu, podbijającego jeszcze ich słodycz i imbiru, podkręcającego smak zupy, nadającego jej delikatną ostrość i egzotyczność.

Na wierzchu każdej porcji można ułożyć plasterek lekko podpieczonego koziego sera skropionego miodem – kozi ser pasuje do buraków, będzie odświętnie i idealnie pysznie.

krem z buraków z imbirem i miodem

Zupa jest elegancka, ale też dość swojska w smaku – bez obaw można ją zaserwować  członkom rodziny o bardziej tradycyjnych gustach. Przygotowuje się ją błyskawicznie (buraki można upiec dwa dni wcześniej), co w świątecznym okresie jest nie do przecenienia.

Czytaj dalej

Sałatka z karmelizowanych buraków z orzechami włoskimi i serem

sałatka z karmelizowanych buraków

Buraki są fajne, zwłaszcza zimą, kiedy większośc warzyw nie jest fajna. Delikatnie słodkie, soczyste, dobrze wypadają w sałatkach i na gorąco.

Prawdziwą słodycz i głębię buraki ujawniają po upieczeniu – kto spróbuje pieczonego buraka, nigdy już go nie ugotuje :). Nie bez znaczenia jest też fakt, że skórka z upieczonego buraka schodzi łatwo i szybko, w przeciwieństwie do surowego (przed ugotowaniem zawsze je obierałam). Pieczenia nie wymaga  prawie wcale pracy – trzeba tylko każdy burak owinąć folią i wstawić do piekarnika, a potem błyskawicznie obrać. Takie buraki można przechowywać w lodówce do kilku dni.

Niektórych do buraków zmiechęca kolor, a raczej zdolność ufarbowania wszystkiego na talerzu na czerwono. To nie wygląda apetycznie. Aby tego uniknąć, wybieram sałatki buraczane z minimalną ilością składników i nie mieszam ich w misce. Lepiej ułożyć kawałki buraków na dnie półmiska, i na to rzucić inne produkty. Każdy wtedy zachowa naturalny kolor.

sałatka z karmelizowanych buraków

Taka jest i ta sałatka.

Na dole są buraki, upieczone i dodatkowo karmelizowane w syropie z miodu i octu balsamicznego, z dodatkiem rozmarynu. Karmelizowany w syropie burak jest jeszcze słodszy, niż zwykle, ocet balsamiczny i rozmaryn dodają mu wyrazistości.

Na nich układamy kawałki sera – może być typu koryciński (świeży ser podpuszczkowy), świetna będzie też feta albo ser kozi – i uprażone na suchej patelni orzechy włoskie.

Taką sałatkę można potraktować jak obiad, podając ją np. z razowym kuskusem. Buraki można przygotować wcześniej, przed podaniem przybrać plasterkami sera i orzechami. Robi się ją błyskawicznie – karmelizowanie jest proste i trwa kilka minut, najdłuższe jest samo pieczenie – ale przecież buraki pieką się same.

Czytaj dalej

Szybki wigilijny barszcz z suszonych buraków

barszcz z suszonych buraków

Bardzo łatwy i bardzo szybki. Ponieważ używamy suszonych buraków – odpada cała mordęga z obieraniem i krojeniem. A palce nie nabierają eleganckiego buraczkowego koloru :).

To, że szybko się go przygotowuje, nie oznacza, że jest byle jaki. Wprost przeciwnie – ma głęboką barwę i esencjonalny smak. Ma w sobie delikatną słodycz buraków, wyczuwalną nutkę grzybową, zapach majeranku. Jest idealny – żadnej taniej, kwaskowatej podróby, żadnego dolewania specjałów z torebek.

barszcz z suszonych buraków

W niczym nie ustępuje barszczowi z buraków świeżych, a bije go na głowę czasem potrzebnym na przygotowanie.

Można go zrobić na dwa dni przed podaniem.

Czytaj dalej

Boćwina czyli botwinka

botwinka
Są warzywa i owoce, które można jeść tylko przez kilka tygodni w roku. Szparagi, truskawki, czereśnie, młode ziemniaki. I oczywiście botwina – maleńkie buraczki i świeże buraczane listki.

Listki czasem pojawiają sie poza sezonem – malutkie, delikatne, w schludnych pudełeczkach. Nadają się na sałatki, ale nie o to chodzi. Botwinka w sezonie jest bujna i wesoła, wiechciowata. Można z niej zrobić wszystko – chłodnik, tartę, risotto i sto innych dań. Ale zacząć trzeba od zupy – pełnego liści barszczu, lekko zakwaszonego, zabielonego śmietaną, posypanego koperkiem i młodym, ostrym, solidnym  szczypiorem (nie żadnym zimowym delikatnym szczypiorkiem).

Taką zupę u mnie w domu nazywało się po prostu „botwinka” albo „boćwina”. Podaje się ją z młodymi ziemniaczkami posypanymi koperkiem, serwowanymi na oddzielnym talerzu. Kto lubi, może je wrzucić do zupy.

Czytaj dalej