Makaron z karmelizowaną papryką

W grudniu warzywa zazwyczaj nie są dobre. Większość z nich nie nadaje się już do jedzenia na surowo – no może avocado (warzywo czy owoc?), rzodkiewki, szczypiorek, czasem sałata. Ale reszta, oprócz korzeniowych, jest bez smaku i bez zapachu.

Bez warzyw żyć nie mogę, więc jem trochę przetworzone. Małe pomidorki podduszam lekko na odrobinie oliwy, piekę marchewki, buraki i paprykę. Takie warzywa świetnie nadaję się na obiad – nie tylko jako dodatek do mięsa i ryby, ale jako baza makaronowego sosu, zapiekanki czy risotta.

Dziś taki właśnie makaron – pełnoziarniste świderki (może być każdy inny gruby, krótki makaron) z paseczkami papryki karmelizowanej w oliwie i occie balsamicznym. Tak przygotowana papryka jest przepyszna – powolne duszenie wyzwala z niej mnóstwo słodyczy i smaku, lubię ją lekką zbrązowić, to dodaje miłego, wędzonego aromatu. Do tego garść pinioli albo pestek słonecznika i mamy wspaniałe, proste, smaczne jesienne danie. Pełne koloru i witamin – tego nam teraz potrzeba.

Czytaj dalej

Pikantna zupa z pieczonej marchwi z chili, czosnkiem i cytryną

Marchewka jest nieoceniona – zdrowa, tania, delikatna, słodka. Smakuje dzieciom, dorosłym już mniej.

Ja marchewkę lubię. Długo znałam ją w wersji łagodnej, jako soczystą surówkę, świeżo wyciskany sok, gotowaną z groszkiem i odrobinę masła jarzynkę do obiadu. Jakiś czas temu odkryłam jednak marchewkę wytrawną. Przede wszystkim – pieczoną. Jej smak jest głębszy, słodycz bogatsza, przydymiona. Taką marchewką można się bawić, zmienia smak w zależności od dodatków. Można dodać rozmaryn, trochę miodu, kumin, sok pomarańczowy. Upiec razem z pietruszką, selerem, batatem.

Będzie świetna jako dodatek do obiadu, można z niej zrobić pastę do chleba, dodać do makaronu.

Można zrobić też zupę. Z dodatkiem chili, skórki cytrynowej i czosnku będzie słodko-pikantna, świeża, rozgrzewająca. Bardzo gęsta – z grzanką wystarczy za cały obiad. Aby była jeszcze pyszniejsza, dodaję do niej podprażone płatki migdałowe i chipsy z szynki parmeńskiej.

Czytaj dalej

Tacos z wołowiną

Meksykańskie tacos to takie łatwe danie, comfort food dla wszystkich. Nie znam nikogo, kto by ich nie lubił. Tym bardziej, że można je nadziać czym kto chce – tak jak pierogi czy naleśniki. Tutaj bazę stanowi miękka tortilla, czasem usmażona (wtedy tacos mają postać dużych, chrupiących nachosów) – obydwie wersje są świetne.

Można w nie włożyć różne rodzaje mięsa, ryby, owoce morza. Przeróżne warzywa, fasolę, ser. Sosy jakie dusza zapragnie – ostre salsy, łagodne pomidorowe, śmietanę, guacamole. Zawsze kolendrę (chyba że ktoś jej nie lubi 🙂 ) i sok z limonki.

Najlepsze tacos jadłam w San Diego, w małym barku z długaśną kolejką. To prawie Meksyk, więc zakładam, że w miarę klasyczne. Moje ulubione ze smażoną ośmiornicą, miękką i lekko chrupiącą zarazem. Bajeczne.

Dziś proponuję jednak takos z szarpaną wołowiną – aromatyczną i pyszną, bardziej uniwersalną (nie wszyscy jedzą ośmiornice), łatwiej dostępną. Do tego pomidorowa sałatka pico de gallo, czerwona, pikantna fasola, plastry awokado, kolendra i limonka. Różne smaki, różna tekstura, wszystko razem smakuje świetnie.

Pracochłonne, ale łatwe, wszystko można przygotować wcześniej. Można też użyć gotowych tortilli – nie są aż tak pyszne, jak domowe, ale też dobre.

Danie raczej na niezobowiązujące okazje – nie da rady zjeść takos w sposób wytworny. Ale co tam.

Czytaj dalej

Wołowina szarpana

SONY DSC

Wołowina jest dobra w każdej postaci. To chyba jedyne mięso, które jest apetyczne również na surowo. Kiedy widzę ładny, ciemnoróżowy kawałek polędwicy, myślę o carpaccio, krwistym steku, tatarze.

Przetworzona jest równie pyszna. To ona sprawia, że nie jestem wegetarianką 🙂

Podstawową zasadą w przypadku wołowiny jest czas obróbki – albo bardzo, bardzo krótki, albo bardzo długi. Tylko wtedy będzie soczysta i miękka, śreniodługo smażona czy pieczona wołowina jest twarda i niezjadliwa.

Długi czas jest niezbędny do przygotowania dzisiejszej wołowiny szarpanej. Ładny (albo i nie) kawałek mięsa marynuje się w przyprawach i oliwie i piecze przez kilka godzin w niskiej temperaturze. Mięso pięknie pachnie, intensywnie i lekko (ale bardzo lekko) słodkawo smakuje i jest tak miękkie, że dotknięte widelcem rozpada się na pojedyncze włókna (stąd nazwa).

Używam go do meksykańskich takos, ale świetne jest też po prostu do burgerów lub kanapek – bułka napchana szarpaną wołowiną, z dodatkiem musztardy i kiszonej kapusty to kanapkowe mistrzostwo.

Czytaj dalej

Pico de gallo czyli meksykańska salsa z pomidorów

Pico de gallo to salsa, którą Meksykanie dodają niemal do wszystkiego. Prócz deserów może.

Składa się z drobno posiekanych pomidorów, cebuli i ostrej papryczki (w Meksyku jalapeno, ale ja zwykle używam łatwiej dostępnej chili), zalanych sokiem z limonki, z dodatkiem sporej ilości świeżej kolendry.

Ma bardziej konsystencję sałatki niż płynnego sosu, dlatego świetnie nadaje się nie tylko do nachos, ale i do innych potraw, z których dodatki nie powinny raczej wypływać (niezastąpiona w takos, czyli miękkich tortillach napełnionych różnościami).

Salsa jest wyrazista, bardzo świeża i nieco (lub bardzo) ostra. Jak zwykle przy tak prostych przepisach, kluczowa jest jakość składników – dojrzałe, słodkie pomidory i świeża kolendra. Jeśli sezon na dobre pomidory się skończył, lepiej wybrać małe (np. truskawkowe) – w zimie to one są o wiele smaczniejsze i bardziej aromatyczne.

Wbrew pozorom salsa jest trwała (to zasługa soku z limonki), można ją przygotować kilka godzin przed podaniem – warzywa na pewno nie zwiędną, a smaki ładnie się przegryzą.

Czytaj dalej