Domowe bezy nie są twarde, śnieżnobiałe albo we fluorescencyjnych kolorach, nie smakują jak słodka kreda.
Domowe bezy są kruche i łamliwe, beżowe, rozpływają się w ustach. Mają lśniący, gładki wierzch, czasem są lekko ciągnące w środku. Owszem, są słodkie, ale nienachalnie. Można ich zjeść bardzo, bardzo dużo.
Tajemnicą domowych bez jest minimalna ilość składników (tylko białka i cukier, ew. jakiś skromny dodatek, np. odrobina cynamonu) i długie suszenie w piekarniku. Jeżeli są dobrze wysuszone, można je przechowywać wiele tygodni (nawet miesięcy) w szczelnym pojemniku.
Łatwo się je robi, ale trzeba uważać – każdy piekarnik piecze trochę inaczej. Trzeba obserwować – jeżeli zbyt szybko się rumienią, należy zmniejszyć temperaturę. Należy też pamiętać, że małe bezy schną szybciej niż duże (wystarczy ok. 2 godzin).
Można je robić z mrożonych białek – ja mrożę je zawsze, kiedy zostają niezagospodarowane (np. po pieczeniu kruchego ciasta). Trzeba je tylko rozmrozić w lodówce.
Domowe bezy dzieci najchętniej jedzą bez dodatków, dorosłym proponuję podać je z owocami jagodowymi i kremem z bitej śmietany i mascarpone (na 4 osoby ubić 250 ml zimnej kremówki, potem dodawać po trochu 125 g mascarpone i trochę cukru, miksując razem).
Czytaj dalej →