Tarta ze szparagami i mascarpone

tarta ze szparagami i mascarpone

Sezon na zielone szparagi wybuchnie lada chwila – już teraz jest ich dużo w warzywniakach, niedługo będzie jeszcze więcej i stanieją. Prawda jest jednak taka, że na szparagach nie należy oszczędzać. Muszą być dobrej jakości – lepiej zjeść rzadziej, ale za to jędrne, cienkie i młode. Smutne przywiędłe szparagi o porozchylanych główkach, leżące smętnie na półkach, jakich pełno w marketach – to nie jest to, co ucieszy smakosza.

Jak już znajdziemy dobre szparagi i najemy się tymi najprostszymi, grilowanymi z jajkiem sadzonym albo gotowanymi z maślanym sosem holenderskim, możemy zacząć przetwarzać je na inne sposoby.

tarta ze szparagami i mascarpone

Dziś tarta ze szparagami i  mascarpone. Bo szparagi są dobre również pieczone.

Nadzienie dzięki mascarpone jest wyjątkowo delikatne, ma kremową i jednocześnie puszystą konsystencję. Szparagi lubią  tłuste, delikatne dodatki (jajka, masło), mascarpone komponuje się z nimi wyjątkowo dobrze. Dodatek koziego serka nadaje tarcie lekkiej pikantności.

Czytaj dalej

Ciasto orzechowe z rabarbarem

ciasto orzechowe z rabarbarem

Rabarbar był kiedyś smakołykiem ostatnich tygodni przed wakacjami, dużą jego kępę mielismy na działce (wszyscy mieli rabarbar na działkach lub w ogródkach). Bladoróżowy kompot z włókienkami był królem wakacyjnych stołówek. Chyba nadal (znowu?) jest.

Teraz pojawia się w warzywniakach znacznie wcześniej, jeszcze przed dobrymi truskawkami, razem z pierwszymi szparagami. Na razie kosztuje krocie, ale i tak przy szparagach jest miło swojski i przaśny. I ta nazwa – „rabarbar”. Wesoło grzechocze w ustach, nie sposób się nie uśmiechać.

ciasto orzechowe z rabarbarem

Moja córka nosi łodygi do szkoły i zjada maczane w cukrze (wiem, rabarbar nie jest do końca zdrowy, niezalecany w nadmiarze – ale sezon trwa tak krótko), ja robię ciasto z orzechów laskowych z kawałkami rabarbaru. Ciasto trochę przypomina biszkopt (również sposobem wykonania), jest miękie i jednocześnie chrupiące, lekko skarmelizowane na wierzchu i bardzo łatwe do zrobienia. W środku – upieczony rabarbar, dający mnóstwo świeżości, odrobinę kwaskowatości i różu.

Ideałem jest, aby kawałki rabarbaru utrzymały się na powierzchni lub w środku ciasta, ale czasem opadają na dno (jak ostatnio u mnie). Dlaczego tak jest, nie wiem – czasem żadne sposoby (np. obtaczanie w odrobinie mąki) nie pomagają. Ale kto by się tym przejmował.

Czytaj dalej

Stifado czyli gulasz z winem, cebulą i cynamonem

stifado

Bardzo lubię domowe, polskie gulasze, z małymi kawałkami cielęciny lub wieprzowiny w delikatnym, pachnącym sosie na bazie rosołu i masła, z odrobiną cebuli. Dobrze smakują do kaszy i ogórka. Ale od czasu do czasu mam ochotę na gulasz ostrzejszy w smaku, winny, inaczej przyprawiony. Czasem będzie to wołowina bourguignon , a dziś – stifado.

Stifado to grecki gulasz – zazwyczaj z wołowiny lub jagnięciny, może też być królik lub inny rodzaj mięsa (ja używam szynki wieprzowej). Duże jego kawałki zanurzone są w gęstym, bardzo aromatycznym sosie z czerwonego wina, octu winnego, pomidorów i przypraw, wśród których niezbędna jest odrobina cynamonu.  Niezbędna jest też duża ilość cebuli – nie należy się jej obawiać, rozpada się podczas długiego gotowania i nie jest dominująca.

stifado

Potrawa jest mało pracochłonna, wymaga jednak długiego gotowania. Dzięki temu  sos jest gładki i bogaty, a mięso idealnie miękkie i niemal rozpadające się pod naciskiem widelca. Ale jednak zachowujące kształt. Aby gulasz nie zmienił się w jednolitą masę, mięso powinno być pokrojone w stosunkowo duże kawałki (należy pamiętać, że w czasie gotowania się skurczą).

Wino do gotowania nie powinno być zupełnie beznadziejne, ale nie musi też być z górnej półki. Ja najczęściej używam resztek niedopitych win – jeśli nie skończymy butelki, resztę wina zamrażam w małych porcjach. Po odmrożeniu oczywiście nie nadają się do picia, ale do gotowania jak najbardziej. Znacznie upraszcza to sprawę – po pierwsze nie marnuję dobrego wina, po drugie – nie kupuję specjalnie całej butelki do gotowania.

Stifado podajemy z dobrym pieczywem i zdecydowanie z czerwonym winem (nie mrożonym 😉 ) – to rozgrzewająca potrawa na wyjątkowo zimny kwiecień (a może każdy kwiecień jest taki zimny?).

Czytaj dalej

Parzaki czyli drożdżowe bułeczki gotowane na parze

parzaki

Moja babcia robiła świetne drożdżowe bułeczki – ze słodkim twarogiem (moje ulubione) albo z jabłkami. Nazywała je pierogami i takimi właśnie pierogami objadaliśmy się w wakacje.

Drugą wersją pierogów-bułek były parzaki, jeszcze chyba lepsze. W zasadzie ciasto i nadzienie były takie same, inny za to sposób przygotowania – babcia gotowała je na parze, na ściereczce przymocowanej do garnka z wrzącą wodą. Były blade, pulchne i jakby bardziej drożdżowe od tych pieczonych. Chociaż na pewno ugotowane, zachowywały delikatny posmak surowego drożdżowego ciasta. Czyli dla dzieci pycha – chyba wszystkie dzieciaki lubią wylizywać miski po surowym cieście :).

Niedawno sobie przypomniałam o babcinych parzakach i robię takie moim dzieciom – najczęściej w wersji z jagodami, polane roztopionym masłem i posypane cukrem. Choć zupełnie puste też są dobre (można je podać do gulaszu albo sosu grzybowego).

parzakiParzaki najlepsze są zaraz po ugotowaniu, ale można je też odgrzewać (nawet następnego dnia) na parze. Gotując na metalowej wkładce do gotowania na parze warto lekko posmarować ją olejem – do nieposmarowanej bułeczki lekko przywierają.

Podaję przepis na wersję z jagodami, ale oczywoście można je zastąpić pokrojonym w kosteczkę jabłkiem, lekko posłodzonym, lub białym serem wymieszanym z żółtkiem i cukrem. Albo dowolnym innym nadzieniem (w Chinach podobne bułeczki nadziewa się np. dowolnym mięsem lub krewetkami).

Czytaj dalej

Pasta z suszonych pomidorów i anchois

Pasta z suszonych pomidorów i anchois

Kiedyś uwielbiałam suszone pomidory i dodawałam je do wszystkiego. Mam wrażenie, że wszystcy dodawali je do wszystkiego. Potem przestałam ich używać i znielubiłam za dominujący smak – potrafią zabić niejedną potrawę. Teraz jesteśmy pogodzeni – nie pakuję ich już wszędzie, ale i nie unikam. W tej paście grają główną rolę – i doskonale się spisują.

Pasta ma wyrazisty smak, jest doskonała do grzanek (ale i po prostu do bagietki, jeśli nie chce Wam się robić grzanek). Jest lekko pikantna, treściwa i świeża jednocześnie. Pomimo dodatku anchois nie smakuje rybnie – te zaczarowane rybki mają taką właściwość, że tylko podkręcają smak.

pasta z suszonych pomidorów i anchoisWarto mieć słoiczek pomidorów i anchois w lodówce – kiedy wpadną niezapowiedziani goście, w pięć minut zrobimy pyszną przekąskę.

Czytaj dalej