Węgierki to ostatnie owoce w sezonie. Bardzo jesienne – niezbyt słodkie, miękkie, o przydymionym smaku. Jedne z moich ulubionych. Kiedy się skończą, zostaną zimowe jabłka i cytrusy – gdy warzywniaki zdominują mandarynki i pomarańcze to znak, że zaraz święta.
Ale póki jeszcze są węgierki, trzeba z nich korzystać. Powidła zrobione, śliwkowe obowiązki wypełnione, teraz rozkoszuję się nimi zupełnie na luzie. Podjadam na deser z gorzką czekoladą, dorzucam do owsianki i piekę śliwkowe ciasta.
Ostatnio – migdałowe. Ciasto jest przepyszne – lekkie, dyskretnie cytrynowe, z drobinkami migdałów i zatopionymi w nim miękkimi, smakowitymi śliwkami. A na wierzchu obłędna kruszonka z płatków migdałowych, cukru i masła, mocno chrupiąca. Cukier karmelizuje się razem z sokiem wyciekającycm ze śliwek, co sprawia, że wierzch ciasta pokryty jest cienką warstwą śliwkowej glazury.
Ciasto nie tylko doskonale smakuje, ale jest banalnie proste w wykonaniu – nie potrzeba nawet miksera. Długo pozostaje świeże.