Lato bez pierogów z jagodami się nie liczy. Muszą być choć jeden raz.
Kiedy jeździłam latem na wieś, raz albo dwa razy w ciągu każdych wakacji cała liczna rodzina pakowała się na wóz z wiaderkami, kankami (kto pamięta, co to kanka?) i kubkami i jechaliśmy do lasu na jagody. Potem kobiety churtowo produkowały pierogi. My, dzieci, jedliśmy je na schodkach przed domem w najgorszych ubraniach – dzięki temu straty związane z plamami i bałaganem były zminimalizowane.
W tym roku trochę się spóźniłam na jagodowy szczyt, ale jeszcze zdążyłam – jagody ciągle są, można lepić pierogi. Wbrew pozorom nie jest to takie czasochłonne – razem z dziećmi przygotowaliśmy 45 niedużych pierogów w trochę ponad pół godziny.
Ciasto z tego przepisu łatwo się wałkuje (można na bardzo cieniutko), jest elastyczne i smaczne. Pierogi podajemy z gęstą kwaśną śmietaną i cukrem, ewentualnie z dodatkiem posiekanej mięty. Można zrobić więcej, przestudzić i przechować w lodówce (podgrzewać wrzucając na 2 minuty do wrzątku), można też zamrozić, układając w pojedynczej warstwie na tacy, a potem pakując porcje w woreczki. Zamrożone wrzuca się do wrzątku i smakują niemal jak świeże. Oczywiście ciasta można użyć do każdego rodzaju pierogów, nie tylko jagodowych.