Panna cotta z sosem malinowym

panna cotta

Panna cotta to włoski klasyk, jak tiramisu. W przeciwieństwie do tego drugiego – prawie wszędzie jest dobra. Co nie znaczy taka sama. Śmietankowa babeczka może być lekka, przypominająca mleczną galaretkę, albo kremowa i treściwa. Można ją podawać z owocami (najlepsze jagodowe – maliny, truskawki, borówki), w całości lub w postaci sosów i musów. Często polewa się ją czekoladą, karmelem. Kiedyś w Toskanii jadłam wersję z burakami (raczej nie moją ulubioną, ale musiałam spróbować).

Przygotowuje się ją najczęściej w oddzielnych małych naczynkach, serwuje wyjmując na talerz. Można zrobić w dużej formie, ale wtedy należy zwiększyć ilość żelatyny. Jest wtedy zdecydowanie łatwiejsza w obsłudze, zwłaszcza jeżeli przygotowujemy ją dla większej ilości osób (można po prostu kroić kawałki w formie i nakładać  na talerzyki), ale mniej delikatna i dekoracyjna. Dobrym pomysłem jest też przygotowanie jej w miseczkach, ale bez wyjmowania z nich przed podaniem –  polewa się ją na wierzchu sosem lub ozdabia owocami i każdy dostaje swoją porcję do ręki. Wtedy jest pysznie, prawie równie ładnie (nie widać, niestety, babeczki) i łatwo.  Przy takiej wersji serwowania należy napełnić miseczki najwyżej do 2/3 wysokości – musi się zmieścić jeszcze sos (przepis podany niżej wystarczy na 1 porcję więcej).

pana cotta

Panna cotta, na którą podaję przepis, jest lekka, bardzo delikatna, zrobiona pół na pół z mleka i śmietaki. Waniliowa (te czarne kropeczki na górze i z boku babeczki to właśnie waniliowe ziarenka), z nutką anyżu i odrobiną alkoholu – podkręcającą smak, ale na tyle małą, że deser mogą jeść również dzieci.

Podaję ją z esencjonalnym, gładkim sosem z malin, bardzo intensywnym w smaku.

Czytaj dalej

Ciasto migdałowe z syropem z mandarynek

ciasto migdałowe z glazurą pomarańczową

Cytrusy dostarczają tak wiele przyjemności. Ich kształt – wcale nie taki oczywisty. Lekko spłaszczone gładkie kule grejpfrutów, idealnie krągłe pomarańcze, wydłużone na końcach cytryny, luźnoskóre mandarynki i małe twarde kuleczki limonek. Ich intensywne kolory – od jaskrawej zieleni do intensywnego pomarańczu. Słodycz, kwaskowatość, goryczka. Zapach, wbrew letnim kolorom przypominający zimę i świąteczne paczki.

Magiczne jest to, jak wartościowa jest każda część owocu – sama nie wiem, co wybrać. Pełne soku fileciki z pomarańczy czy mięsistą kandyzowaną skórkę, gorzką słodyczą dodającą klasy każdemu daniu.

O wszystkich tych rzeczach myślę, jedząc ciasto. Ciasto jest niebyle jakie – wilgotne, migdałowe (prawie nie ma w nim mąki), lekko lepkie, pełne skondensowanego smaku mandarynek.

ciasto migdałowe z glazurą pomarańczową

Od razu po upieczeniu wydaje się zbyt słodkie, ale nie należy zmieniać proporcji. Następnego dnia i później smaki przenikają się, nabierają głębi i staje się idealne – idealnie miękkie, chrupkie, słodkie.

Jest dobre przez tydzień po upieczeniu, można je przechowywać pod pergaminem. Jeżeli jest przygotowywane na jakąś okazję, lepiej upiec je dzień wcześniej, ale przybrać skórką pomarańczową w dniu podania (skórka wysycha i robi się z niej pyszny, ale nie tak dekoracyjny wiórek).

Uzależniające – trudno poprzestać na jednym kawałku. Skromne i eleganckie. Urocze z lśniącym wierzchem i paseczkami pomarańczowej skórki. Moje kolejne odkrycie z książki kucharskiej „Jerozolima”.

  Czytaj dalej

Sernik z mascarpone i glazurą pomarańczową

sernik z mascarpone

Właściwie nie lubię serników – oprócz klasycznego krakowskiego, ciężkiego i solidnego. Ale lubię białe sery i twarożki, lubię serowe desery, szczególnie takie, w których delikatność serka połączona jest z czymś gorzkim. Lubię tarty z maślano-kruchym brzegiem.

Z tego wszystkiego, co lubię, powstał sernik z pomarańczową glazurą – trochę maślany, trochę słodki, z leciutką pomarańczową goryczką, zdecydowanie bardziej deser niż ciasto.

Czytaj dalej

Bułeczki Cynamonowe

SONY DSC

Zaczynamy 🙂

Na początek niech będą bułeczki cynamonowe. Pulchne, maślane i pachnące, doskonałe na ponure lutowe dni.

Polubiłam bułki cynamonowe w Sztokholmie, kupowałam je w małej piekarni naprzeciwko hotelu. Dużo o nich czytałam – zajadają się nimi w skandynawskich kryminałach i książkach dla dzieci.

Długo szukałam naprawdę dobrego przepisu – ten jest idealny. Ciasto lubi długie wyrabianie rękami, ale to sama przyjemność – jest gładkie, ciepłe i miłe, można podjadać w trakcie (moje dzieci twierdzą, że te bułki są najlepsze  w stanie surowym i jest w tym sens).

bułęczki cynamonowe

Świetnie smakują z kubkiem mleka albo herbaty (Szwedzi pewnie woleliby kawę). Do tego kocyk i książka i można w błogości dotrwać do wiosny.

Najlepsze są gorące – jeśli nie zjemy wszystkich na raz, zamrażam je pojedynczo w woreczkach, a potem rozmrażam i podgrzewam w piekarniku albo na tosterze (można też w mikrofali).

Czytaj dalej