Omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem

omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem

Czasem dopada mnie kulinarne lenistwo, mam ochotę na coś dobrego, ale nie chce mi się gotować. Czasami wogóle nie mam czasu na gotowanie.

W takich chwilach niezastąpiony jest omlet. Może być treściwym śniadaniem lub lekkim obiadem (z dodatkiem pieczywa i sałaty). W zasadzie nada się do niego – oprócz jajek – niemal wszystko, co mamy w lodówce. Resztki warzyw, zioła, grzyby, wędliny, wędzone ryby. Sery. Na słodko – owoce,  dżemy, konfitury. Nie potrzebuje wielu dodatków – ważne, żeby były świeże i dobrej jakości.

Ja często robię omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem (tymianek zawsze mam na parapecie albo w ogrodzie – dopóki go ślimaki nie zjedzą; kilka pieczarek też zawsze poniewiera się w lodówce). Smażony na dobrej oliwie, z dodatkiem grzybów uwodzi pełnym smakiem umami.

Czytaj dalej

Boćwina czyli botwinka

botwinka
Są warzywa i owoce, które można jeść tylko przez kilka tygodni w roku. Szparagi, truskawki, czereśnie, młode ziemniaki. I oczywiście botwina – maleńkie buraczki i świeże buraczane listki.

Listki czasem pojawiają sie poza sezonem – malutkie, delikatne, w schludnych pudełeczkach. Nadają się na sałatki, ale nie o to chodzi. Botwinka w sezonie jest bujna i wesoła, wiechciowata. Można z niej zrobić wszystko – chłodnik, tartę, risotto i sto innych dań. Ale zacząć trzeba od zupy – pełnego liści barszczu, lekko zakwaszonego, zabielonego śmietaną, posypanego koperkiem i młodym, ostrym, solidnym  szczypiorem (nie żadnym zimowym delikatnym szczypiorkiem).

Taką zupę u mnie w domu nazywało się po prostu „botwinka” albo „boćwina”. Podaje się ją z młodymi ziemniaczkami posypanymi koperkiem, serwowanymi na oddzielnym talerzu. Kto lubi, może je wrzucić do zupy.

Czytaj dalej

Tarta z botwinką i szczypiorem

tarta z botwiną

Lubię botwinkę – najbardziej w formie zupy lekko zabielanej śmietaną (u mnie w domu mówi się na nią właśnie „botwinka”) z młodymi ziemniakami podawanymi oddzielnie, hojnie posypaną szczypiorkiem i koprem. To klasyk w mojej rodzinie, długie lata ten sposób jedzenia młodych buraczanych listków był dla mnie jedyny.

Z czasem zaczęłam odkrywać, że botwinka może mieć więcej zastosowań – jako baza chłodnika, w sałatkach, jako dodatek do makaronów, risotta. A ponieważ ostatnio wszystko przerabiam na tarty, w tym roku postanowiłam zmienić moją domową botwinkę w nadzienie do tarty.

tarta z botwiną i szczypiorem

Proponuję ją na drugie danie, na pierwsze – oczywiście botwinka-zupa. I trzeba się spieszyć – niedługo zniknie ze sklepów. 

 

Czytaj dalej

Grillowane szparagi z jajkiem

 grillowane szparagi z jajkiem

Nareszcie są. Jeszcze drogie, jeszcze nie codziennie, ale już za chwilę pełnia krótkiego sezonu. Kiedy pojawiają się zielone szparagi, jemy je niemal każdego dnia.

Zielone szparagi są pyszne, zdrowe i łatwe w obróbce. Przede wszystkim nie trzeba ich obierać. Wystarczy pozbyć się zdrewniałych końców. Robi się to bardzo łatwo – jedna ręką trzeba złapać za gruby koniec, drugą bliżej główki (ale nie za główkę – jest zbyt delikatna) i wygiąć szparaga. Pęknie dokładnie w tym miejscu, w którym powinien. Czasem ułamuje się spory kawałek – nie warto go żałować, jest łykowaty i niesmaczny.

Szparagi kupuję zawsze jak najcieńsze – te są najlepsze. Ale i te grubsze dadzą się zjeść. Ważne, żeby były sztywne, jędrne, o zwartych główkach i intensywnie zielone.

grillowane szparagi z jajkiemgrillowane szparagi z jajkiem

Szparagi można zapiekać, gotować na parze, robić z nich zupę. Wszystko to robiłam (wśród kuchennych gadżetów mam nawet specjalny garnek do ich gotowania), ale odkąd odkryłam szparagi grillowane, inne mi nie smakują.

Przyrządzone na patelni grillowej zachowują smak, chrupkość i  kolor. Najlepiej podawać je z jajkiem o płynnym żółtku – maczane w nim główki szparagów to poezja. Może to być jajko w koszulce, nie mniej pyszne, a  prostsze w przygotowaniu (choć nieco mniej dietetyczne) będzie jajo sadzone. Do tego kawałek chrupiącej  pszennej bagietki i kieliszek chłodnego białego wina.

Czytaj dalej