W maju sałata króluje na straganach. Spragnieni zieleniny jemy ją w sałatkach i kanapkach. A ja proponuję niekonwencjonalną sałatę parzoną.
To niewiarygodnie łatwe danie wywodzi się z biednej kuchni – rodzaj prostej, lekkiej zupy, którą (zagryzając chlebem) można się najeść tanim kosztem. Kiedyś sałata i szczypior rosły w każdym wiejskim ogródku, odrobina śmietany i wieprzowego tłuszczu też się zawsze znalazła.
Przygotowywała je moja babcia. Danie nie wygląda piękne, ale jest pyszne, choć nietypowe. Lekko zwiotczałe, ale ciągle jeszcze stawiające opór zębom liście sałaty, śmietanowy wywar (zalewa?), którego smak zaostrza odrobina octu, pikantne i świeże kawałeczki szczypioru. Jak się zastanowić, przypomina nieco zupy azjatyckie – tam też główną rolę grają liście pływające w bulionie.
Zupa nie jest wymagająca, robi się ją dosłownie chwilkę. Nie należy jednak zamieniać składników, a zwłaszcza rezygnować ze smalcu. To on nadaje jej specyficzny smak.
Podajemy gorącą, z wiejskim pszennym chlebem.
Parzona sałata
(przepis na 2 porcje)
Składniki:
2 małe główki sałaty masłowej (albo 1 duża)
płaska łyżeczka soli
3 długie grube szczypiory
łyżeczka smalcu
1/2 l wrzącej wody
2 łyżeczki octu spirytusowego
łyżka kwaśnej gęstej śmietany
pszenny wiejski chleb
Sposób przygotowania:
Sałatę kroimy w grube paski, wkładamy do miski, solimy i ugniatamy. Po kilku chwilach, kiedy puści sok – odciskamy sałatę i wylewamy go.
Szczypior dośc drobno kroimy, posypujemy sałatę.
Smalec rozpuszczamy i gorący wlewamy do miski.
Wrzątek mieszamy z octem i śmietaną (próbujemy, czy jest dośc kwaśny i ew. dodajemy jeszcze troszkę octu lub śmietany), wlewamy do miski z sałatą.
Od razu podajemy.
Smacznego