Lubię ciężki razowy chleb na zakwasie, ale moje dzieci go nie lubią. Nie podoba im się lekko kwaskowaty zapach, solidność.
Lubię (kto nie lubi) świeżutki, gorący, pachnący zniewalająco chleb z masłem. Razowy z piekarni (a już tym bardziej z ekologicznego sklepu) nigdy nie jest gorący.
Kompromis to chleb razowy na drożdżach, pieczony w domu. Ten, na który podaję przepis, jest niezwykle łatwy, szybki (choć oczywiście potrzebuje nieco czasu na rośnięcie), pięknie wyrasta. Jest miękki, lekki, zwarty, z małymi dziurkami, dobrze się kroi. Zaraz po upieczeniu przepyszny, na drugi dzień nadal miękki i bardzo smaczny, w kolejne dni (jeśli coś zostanie) można z niego zrobić znakomite grzanki. Nawet wielbiciele jasnego chleba zjadają po kilka gorących kromek na raz :). No i wiadomo, co jest w środku.
Wyrabianie ciasta trwa 5 minut, składniki są dostępne w kuchennej szafce, na czas wyrastania można go porzucić pod ścierką i pójść na spacer.
Mąka pszenna tu użyta to mąka chlebowa, o zawartości białka co najmniej 11 g w 100 g mąki. Jeśli nie nazywa się „chlebowa”, trzeba sprawdzić na opakowaniu. Nie ma sensu wydawanie na nią fortuny – doskonała będzie np. najtańsza mąka z Biedronki.
Przepis jest na mały bochenek (taki na ok. 15 kromek) – jeśli chcemy, żeby coś jednak zostało na drugi dzień, lepiej upiec od razu 2 (albo jeden w większej keksówce – wtedy jednak trzeba nieco wydłużyć czas pieczenia).