Styczeń jest zawsze depresyjny. Choćby najpiękniej świeciło słońce (a nie świeci), choćby było śniegu po kolana (a nie ma). Dzień krótki, już po świętach, wiosny nie widać.
W taki czas trzeba się pocieszać, jak się da. Jeśli nie można wyjechać do ciepłych krajów, zawsze można zrobić sobie coś ciepłego i smakowitego na obiad. Makaron z sosem pomidorowym i klopsikami chociażby.
Nie jest to danie wytworne, ale jakże miłe, dobre i nieskomplikowane. W jednej ręce widelec, w drugiej książka, do popicia herbata albo nawet wino. Jakoś da radę przetrwać tę zimę.
Przepis należy traktować jako bazę – można zrezygnować z parmezanu w klopsikach (zastąpić go odrobiną tartej bułki), zamiast albo obok czosnku dodać do nich posiekaną natkę pietruszki. Do sosu dolać trochę wina albo wrzucić zeszkloną cebulę. Mięso nie musi być wołowe – indyk albo wieprzowina też będą dobre. Każdy ma swoje ulubione klopsiki i ulubiony soso pomidorowy – ma być przyjemnie, po prostu.
Makaron z sosem pomidorowym i klopsikami
(Przepis na 6 dużych porcji)
Składniki:
makaron
świeżo starty parmezan
Klopsiki:
60 dag mielonej wołowiny
1/2 kubka startego drobno parmezanu
2 ząbki czosnku
1 kajzerka
mleko
2 jajka
sól, pieprz
oliwa do smażenia
Sos:
8 łyżek oliwy
1,5 l przecieru pomidorowego
3 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki cukru
sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Klopsiki:
Czosnek przeciskamy przez praskę. Bułkę namaczamy w mleku i odciskamy.
Wszystkie składniki mieszamy i porządnie wyrabiamy. Lepimy kulki wielkości orzecha włoskiego.
Rozgrzewamy oliwę na patelni, wkładamy klopsiki i rumienimy na dużym ogniu z wszystkich stron. Smażymy na mniejszym ogniu ok. 5 minut, aż przestaną być surowe w środku.
Sos:
Oliwę wlewamy na patelnię, dodajemy czosnek i smażymy, aż czosnek zapachnie (ale nie powinien zbrązowieć). Dodajemy resztę składników i gotujemy na średnim ogniu, aż sos zgęstnieje.
Wrzucamy klopsiki, gotujemy razem na małym ogniu przez 5 minut.
Gotujemy makaron wg przepisu na opakowaniu, polewamy sosem z klopsikami. Posypujemy świeżo startym parmezanem.
Smacznego
Inspirowane przepisem Agnieszki Kręglickiej