Omlet z szałwią

omlet z szałwią

Kiedy kończą się wakacje w Toskanii, można tęsknić za wieloma rzeczami. Również, a może przede wszystkim, kulinarnie. Za winem, oliwą, wołowiną, świetną fasolą, makaronem z ragù. Ciasteczkami cantucci maczanymi w vin santo, figami, owczymi serami.

Jednak kiedy wracam do domu, najbardziej brakuje mi ziół.  Rosnących wszędzie, gdzie jest choć trochę wilgoci, kępek mięty i melisy. Ogromnych krzaków rozmarynu, lawendy, kopru, a przede wszystkim – szałwii. Nie malutkich krzaczków otaczanych troskliwą opieką i rzadko odradzających sie po zimie, jak w moim ogrodzie, tylko wielkich wiechci, które nie zauważą nawet zerwania kilku garści liści. Wszystko to pachnie przy najmniejszym podmuchu wiatru – chodzę tam przeciągając ręką po każdym przydrożnym krzaku i wąchając zapach toskańskiego lata.

omlet z szałwią

Z tęsknoty za Toskanią – prościutki omlet z szałwią.

Czytaj dalej

Omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem

omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem

Czasem dopada mnie kulinarne lenistwo, mam ochotę na coś dobrego, ale nie chce mi się gotować. Czasami wogóle nie mam czasu na gotowanie.

W takich chwilach niezastąpiony jest omlet. Może być treściwym śniadaniem lub lekkim obiadem (z dodatkiem pieczywa i sałaty). W zasadzie nada się do niego – oprócz jajek – niemal wszystko, co mamy w lodówce. Resztki warzyw, zioła, grzyby, wędliny, wędzone ryby. Sery. Na słodko – owoce,  dżemy, konfitury. Nie potrzebuje wielu dodatków – ważne, żeby były świeże i dobrej jakości.

Ja często robię omlet z pieczarkami, tymiankiem i kozim serem (tymianek zawsze mam na parapecie albo w ogrodzie – dopóki go ślimaki nie zjedzą; kilka pieczarek też zawsze poniewiera się w lodówce). Smażony na dobrej oliwie, z dodatkiem grzybów uwodzi pełnym smakiem umami.

Czytaj dalej