Zaczynamy 🙂
Na początek niech będą bułeczki cynamonowe. Pulchne, maślane i pachnące, doskonałe na ponure lutowe dni.
Polubiłam bułki cynamonowe w Sztokholmie, kupowałam je w małej piekarni naprzeciwko hotelu. Dużo o nich czytałam – zajadają się nimi w skandynawskich kryminałach i książkach dla dzieci.
Długo szukałam naprawdę dobrego przepisu – ten jest idealny. Ciasto lubi długie wyrabianie rękami, ale to sama przyjemność – jest gładkie, ciepłe i miłe, można podjadać w trakcie (moje dzieci twierdzą, że te bułki są najlepsze w stanie surowym i jest w tym sens).
Świetnie smakują z kubkiem mleka albo herbaty (Szwedzi pewnie woleliby kawę). Do tego kocyk i książka i można w błogości dotrwać do wiosny.
Najlepsze są gorące – jeśli nie zjemy wszystkich na raz, zamrażam je pojedynczo w woreczkach, a potem rozmrażam i podgrzewam w piekarniku albo na tosterze (można też w mikrofali).
Bułeczki cynamonowe
(przepis na ok. 20-24 sztuki (2 duże blachy))
Składniki:
150 g masła
1/2 l mleka
4 łyżeczki suszonych drożdży
100 g cukru (najlepiej drobnego)
1/2 łyżeczki soli
850 g mąki
1 jajko
Nadzienie:
100 g masła (ew. trochę mniej)
100 g cukru
2 łyżki cynamonu
Sposób przygotowania:
Masło rozpuszczamy na małym ogniu i lekko studzimy. Mleko podgrzewamy (ma być ciepłe, nie wrzące). Mąkę przesiewamy do miski. Do mąki dodajemy sól, cukier, drożdże, mleko i masło. Wyrabiamy rękami, aż ciasto stanie się elastyczne i będzie dobrze odchodzić od dłoni. Miskę przykrywamy ścierką, ostawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ja najczęściej już w tym momencie rozgrzewam piekarnik i stawiam miskę z ciastem na kuchence).
Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni.
Po wyrośnięciu ciasta (ok. 1 godziny, czasem krócej – powinno podwoić objętość) przygotowujemy nadzienie. Rozpuszczamy masło w rondelku, zdejmujemy z ognia, dodajemy cukier i cynamon, mieszamy.
Jajko roztrzepujemy widelcem. Połowę ciasta rozwałkowujemy na lekko posypanym mąką blacie na niezbyt cienki prostokąt (ok. 1 cm grubości). Dłuższy bok powinien być mniej więcej 2 razy dłuższy od krótszego. Nakładamy połowę nadzienia pozostawiając wąskie paski wzdłuż dłuższych boków wolne. Ciasto zwijamy jak roladę, sklejamy dokładnie brzegi (jeżeli nadzienie jednak dostało się na brzegi, będzie się je trudniej sklejać – można je wtedy lekko zwilżyć jajkiem; jeśli nawet nie skleją się idealnie, nie ma się co przejmować – najwyżej bułeczki będą miały lekko rozchylony brzeżek z jednej strony, ale przecież nie robimy ich dla królowej angielskiej, jak mówią moje dzieci). Powstały wałeczek kroimy na mniej więcej 2-centymetrowe plasterki. Układamy je na wyłożonej papierem do pieczenia blasze (na płasko, czyli przecięciem do góry), w odstępach (bułeczki sporo urosną). Smarujemy roztrzepanym jajkiem od góry i z boków (dzięki temu będą rumiane i błyszczące) i wkładamy do piekarnika na środkowy poziom na ok. 10 minut.
To samo powtarzamy z drugą częścią ciasta, zjadając w tym czasie pierwszą partię.
Smacznego
zmodyfikowany przepis Senty z Mnianmniam
brawo 🙂
🙂
i komentarz do zatwierdzenia
Testowałam ten przepis….Bułki extra i nie tak trudne w zrobieniu jak wyglądają…pzdr
Cieszę się, że wyszły dobre. Faktycznie nie są trudne.