Ostatnio czytam i oglądam książkę kucharską „Jerozolima”. Dla mnie to smaki w zasadzie obce (oprócz humusu i może czegoś tam jeszcze), ale zauroczyły mnie absolutnie. Piękne zdjęcia – chciałoby się od razu wkładać fartuch, siekać zioła, hojnie sypnąć przyprawy, kroić warzywa, wyciskać sok z pomarańczy i jeść.
Na pierwszy ogień – klopsiki z bobem, tymiankiem i cytryną. Miękkie, niezwykle aromatyczne, delikatne, przełamane kwaskowatością cytryny i chrupką świeżością bobu.
Autorzy książki proszą o pilne trzymanie się przepisów, bo inaczej można je tylko zepsuć. No cóż, trochę zmieniłam, a wyszło przepysznie. Przede wszystkim, co w tym przypadku pewnie jest nie do wybaczenia, użyłam mięsa wołowo-wieprzowego (zamiast wołowo-jagnięcego). Klopsy nie miały charakterystycznego smaku jagnięciny, za to były cudownie kleiste. Bogactwo przypraw sprawia, że właściwie doskonale sprawdzają się różne rodzaje czerwonego mięsa – każde da troszkę inny efekt.
Uprościłam też kwestię bobu – w oryginalnym przepisie połowę bobu w łupinach dodaje się do czosnku i cebuli i dusi w rosole 10 minut, ja (ponieważ miałam tylko bób mrożony, nie taki drobniutki i idealny) po ugotowaniu na półtwardo wrzuciłam go do już gotowych klopsików. Dzięki temu zachował kolor i jędrność.
I jeszcze rosół – idealny jest domowy, ale od biedy może być i z kostki (ja używam czasem kostek ekologicznych, kiedy nie mam rosołu i nie chce mi się go gotować). Tylko wtedy należy przygotować mniej esncjonalny wywar(połowa zalecanej ilości kostek na cała porcję wody) – sos znacznie się redukuje i mógłby być za słony.
Danie można przygotować dzień wcześniej – przed jedzeniem należy dodać bób i posypać ziołami.
Klopsiki świetnie smakują z sałatką z pomidorów z cebulą i oliwą, posypanych za’atarem (do kupienia np. w Kuchniach Świata), solą i pieprzem z pitą lub bagietką. Z lekkim czerwonym winem, a w gorące dni – z białym, mocno mineralnym.
Klopsiki z bobem, tymiankiem i cytryną
(przepis na ok. 20 sztuk (5-6 porcji))
Składniki:
Sos:
4 1/2 łyżki oliwy
350 g bobu, świeżego lub mrożongo
4 gałazki tymianku
6 ząbków czosnku
8 grubych szczypiorów (razem z cebulkami)
2 1/2 łyżki soku z cytryny
500 ml bulionu (z kurczaka, wieprzowego, wołowego)
sól (jeśli rosół z kostki – raczej nie jest potrzebna), pieprz
Klopsiki:
500 g mielonego mięsa wołowo-wieprzowego
1 średnia cebula
120 g tartej bułki
po 2 łyżki posiekanej natki pietruszki, mięty, koperku oraz kolendry (i dodatkowo po 1/2 łyżki do przybrania)
2 duże ząbki czosnku
po 1/4 łyżeczki: mielonego pieprzu, mielonej kolendry, cynamonu, mielonego kuminu, mielonego kardamonu, mielonego ziela angielsiego (niekoniecznie) i mielonych goździków (niekoniecznie)
szczypta tartej gałki muszkatołowej
1 łyżka mielonego kuminu
2 łyżeczki posiekanych kaparów
1 jajko
1/2 łyżeczki soli
pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Klopsiki:
Cebulę kroimy w drobną kostkę. Czosnek przeciskamy przez praskę. Jajko roztrzepujemy. Wszystkie składniki klopsików wkładamy do miski i wyrabiamy. Formujemy kulki wielkości piłek pingpongowych. Na dużej patelni rozgrzewamy 1,5 łyżki oliwy, smażymy klopsy przez ok. 5 minut, przewracając (powinny być mocno zarumienione ze wszystkich stron). Zdejmujemy mięso z patelni i odkładamy na bok.
Sos:
Bób gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez około 2 minuty (ma być jędrny, ale nie surowy). Odcedzamy, hartujemy zimną wodą. Obieramy z łupinek.
Czosnek kroimy na plasterki, szczypior kroimy na ukośnie 2-centymetrowe kawałki. Rozgrzewamy resztę oliwy (3 łyżki) na patelni, na której smażyły się klopsy. Dodajemy czosnek, dymkę i tymianek i smażymy 3 minuty na średnim ogniu. Dodajemy sok z cytryny, bulion, sporo pieprzu i ew. sól i gotujemy 10 minut. Wkładamy klopsiki i dusimy na małym ogniu pod przykryciem 25 minut. Jeżeli sos jest rzadki – zdejmujemy pod koniec pokrywkę i redukujemy go.
Dodajemy bób, delikatnie mieszamy, posypujemy resztą ziół.
Smacznego
zmodyfikowany przepis z książki „Jerozolima”