Domowe bezy nie są twarde, śnieżnobiałe albo we fluorescencyjnych kolorach, nie smakują jak słodka kreda.
Domowe bezy są kruche i łamliwe, beżowe, rozpływają się w ustach. Mają lśniący, gładki wierzch, czasem są lekko ciągnące w środku. Owszem, są słodkie, ale nienachalnie. Można ich zjeść bardzo, bardzo dużo.
Tajemnicą domowych bez jest minimalna ilość składników (tylko białka i cukier, ew. jakiś skromny dodatek, np. odrobina cynamonu) i długie suszenie w piekarniku. Jeżeli są dobrze wysuszone, można je przechowywać wiele tygodni (nawet miesięcy) w szczelnym pojemniku.
Łatwo się je robi, ale trzeba uważać – każdy piekarnik piecze trochę inaczej. Trzeba obserwować – jeżeli zbyt szybko się rumienią, należy zmniejszyć temperaturę. Należy też pamiętać, że małe bezy schną szybciej niż duże (wystarczy ok. 2 godzin).
Można je robić z mrożonych białek – ja mrożę je zawsze, kiedy zostają niezagospodarowane (np. po pieczeniu kruchego ciasta). Trzeba je tylko rozmrozić w lodówce.
Domowe bezy dzieci najchętniej jedzą bez dodatków, dorosłym proponuję podać je z owocami jagodowymi i kremem z bitej śmietany i mascarpone (na 4 osoby ubić 250 ml zimnej kremówki, potem dodawać po trochu 125 g mascarpone i trochę cukru, miksując razem).
Bezy
(Przepis na ok. 9 sztuk dużych albo 16-18 małych)
Składniki:
4 białka jajek
150 g drobnego cukru
Sposób przygotowania:
Białka ubijamy na sztywną pianę. Kiedy jest gotowa – dodajemy po trochu cukier, ubijając do chwili, kiedy piana zmieni się w lśniący, gładki krem, bez wyczuwalnych drobin cukru (to ważne – nieutarte kryształki cukru rozpłyną się i skarmelizują, bezy będą gorsze).
Łyżką nakładamy kopczyki kremu na wyłożoną papierem blachę, pozostawiając odstępy pomiędzy bezami (rosną).
Piekarnik nagrzewamy do 110°C. Do nagrzanego wkładamy bezy (na środkowy poziom) i pieczemy pół godziny. Po tym czasie zmniejszamy temperaturę do 100°C i pieczemy (właściwie suszymy) jeszcze przez godzinę.
Wyłączamy piekarnik i pozostawiamy bezy (przy uchylonych drzwiczkach) na pół godziny.
Ponownie nastawiamy piekarnik na 100°C i suszymy jeszcze 40 minut. Ten etap może nastąpić kilka godzin, a nawet następnego dnia po przestudzeniu bez po pierwszej części pieczenia (można więc zacząć robić bezy wieczorem i dosuszyć następnego dnia).
Jeśli robimy małe bezy, dla tej porcji konieczne będą 2 blachy. Małe suszę krócej (suszenie w 100°C w drugim etapie ograniczam do 15 minut) i co jakiś czas zamieniam położenie blach (można je suszyć jednocześnie).
Czas i temperatura pieczenia/suszenia są orientacyjne, nalezy je traktować jako punkt wyjścia. Każdy piekarnik piecze trochę inaczej. Trzeba bezy obserwować – jeżeli zanadto się rumienią, trzeba zmniejszyć temperaturę. Warto też spróbować jedną bezę na końcu – jeśli jest ciągnąca w środku i nam to nie odpowiada (ja akurat takie lubię, ale nie można ich długo przechowywać), trzeba je jeszcze dosuszyć w 100°C.
Smacznego
Przepis Ani i Jacka, którzy robią najlepszy tort bezowy na świecie