Kokosowe curry to bardzo wdzięczne danie. Właściwie czego by się w nie nie wrzuciło, powinno wyjść dobre. Podstawowe zasady przygotowania są podobne – najpierw podsmażamy na oleju przyprawy albo pastę curry (bardzo sobię cenie tę drugą opcję – mniej pracy, dużo smaku), ew. z cebulą pokrojoną w piórka. Wrzucamy inne składniki (pokrojone warzywa, kurczak, krewetki, owoce – co tylko zechcemy), smażymy chwilę i chlupiemy mleko kokosowe. Na koniec dodajemy listki i orzechy. Oczywiście to tylko ogólne ramy – można modyfikować procedury, mieszać kolejność i składniki. Nie musi być klasycznie, ma być smacznie.
Moje ulubione curry jest warzywne, a nawet wegańskie. Delikatne, słodkie bataty i dynia fajnie łączą się z mleczkiem kokosowym. Potrawa nie jest mdła dzięki ostrej paście curry, chrupkim orzeszkom i liściom szpinaku.