Coś dla wielbicieli mocno czekoladowych, gęstych ciast.
Dzisiejszy sernik jest ciężki, aksamitny, kremowy. W środku ma zatopione namoczone w brandy śliwki – stanowią miłą niespodziankę, lekko przełamującą czekoladowość ciasta. Wbrew pozorom nie jest bardzo słodki – dzięki temu, że używamy gorzkiej czekolady, ma w sobie sporo wytrawności.
Jest za to sycący, wystarczy mały kawałek na osobę. I elegancki też – równy, gładki, z warstwą pięknej polewy czekoladowej na wierzchu. Bardzo ładnie kroi się na równe kawałki (również dzięki cienkiej warstwie pełnoziarnistych ciasteczek na spodzie).
Ciasto w sam raz na wielkie rozpieszczanie i przeganianie jesiennych smutków – tyle czekolady na raz każdego wprawi w dobry nastrój.
Nie jest ani trudne, ani specjalnie pracochłonne. Na pewno trzeba użyć do niego dobrego sera – ja używam sera do serników Piątnicy (w wiaderku). Jeśli używamy innego, bardziej wodnistego, dobrze jest go odsączyć przez jakiś czas na sicie.
Sernik bardzo długo zachowuje świeżość. Jeżeli jest przeznaczony dla gości, można upiec go dzień lub dwa wcześniej, ale polewę przygotować w dniu podania – będzie wtedy ładnie błyszcząca (z czasem lekko matowieje).